Marki produkujące samochody typowo sportowe, funkcjonują na rynku w zupełnie inny sposób. Tutaj zamiast wolumenu liczą się dopracowanie konstrukcji, życzenia klienta oraz pełna indywidualizacja, dlatego takie Lamborghini może sobie pozwolić, by jego modele były drobnymi dziełami sztuki, a liczby będzie ciągnął obecny w gamie Urus. To wcale jednak nie znaczy, że Hurácan czy Aventador znajdują swoich nabywców bardzo rzadko…

Dowód takiego stanu rzeczy właśnie otrzymaliśmy – Lamborghini wyprodukowało Aventadora z numerem 10 000, w 9 lat. Ja wiem, że nie robi to spektakularnego wrażenia, niemniej pamiętajmy, o jakiej marce, produkcie i o jakich pieniądzach tutaj mówimy. „Zwykły” Aventador S po solidnym doposażeniu potrafi bowiem kosztować nawet 2 500 000 złotych. Jubileuszowy egzemplarz to rzecz jasna Aventador SVJ Roadster, czyli najwyższa forma tego modelu, jaką można lub można było kupić, ponieważ zaprezentowana w 2018 roku wersja jest limitowana do 900 sztuk. Egzemplarz z numerem 10 000 wykończono szarym lakierem Grigio Acheso i dodano czerwone akcenty w kolorze Rosso Mimir. Wnętrze to z kolei indywidualna robota działu Ad Personam, gdzie połączono czerń z czerwienią Rosso Alala. Nie zgadniecie, ale samochód trafi na rynek tajski.

Co dalej z Aventadorem? Dziewięć lat temu był to wielopłaszczyznowy charakter w trudnym świecie supersamochodów. Potężne 6.5 V12 o mocy 700, a później 740 koni mechanicznych, karbonowy monokok, łączący kabinę, podłogę samochodu i dach w jedną integralną całość i agresywne usposobienie. Nawet dzisiaj patrząc na zaparkowanego Aventadora ma się wrażenie, że tkniesz go palcem, to Ci odgryzie rękę do samego ramienia. Może właśnie za to klienci tak pokochali Aventadora – za tą próbę charakterów? W każdym razie, Lamborghini będzie zmuszone opracować równie fantastyczną hybrydę, bo nowy Aventador prawdopodobnie ma być właśnie hybrydą.